Mówi Julia do Romea: "To, co zowiem różą, Pod inną nazwą równieby pachniało" Julia mówi, bo sama chce być różą aksamitną, pachnącą i słodką
A ja to pierdolę Ja chcę być jak mleczyk Ostatni w sezonie Żółty, mizerny z brzydkimi liśćmi
Chcę być takim chwastem że choćbyś z korzeniami wyrwał to gdzieś franca i tak wyrośnie
Nie jestem nimfą, łanią,  rusałką kurwa na tafli jeziora Jestem łosiem w sitowiu o świcie i we mgle Gracji w tym nie ma żadnej   ale na bank nic piękniejszego w życiu nie widziałeś  
Żadnym łabędziem, słowikiem,  turkaweczką co grucha Pingwinem jestem, jaskółką, co żarła po 18stej Wroną i pustułką,  bo wszystko co we mnie piękne jest straszne jednocześnie
Nie jestem bryzą delikatną, rosą,  promieniem słońca o brzasku jestem burzą, wilgocią co rozszerza Ci nozdrza gromem, co sprawia, że włosy stają Ci na karku
Kiedy ja się rozbieram, to ma być cisza  i tylko stukot Twojej żuchwy o parkiet.
Kiedy ja się rozbieram, mają Ci łzy lecieć jak grochy ze szczęścia,  przez chwilę tylko, bo jak zaczniesz smarkać to nici z całowania
Kiedy ja się rozbieram, masz zwątpić w swój ateizm,  w miejsce i w czas  i w to, że kiedykolwiek przedtem naprawdę widziałeś kobietę.  
Kiedy ja się rozbieram - masz wyć. 
- Rudka Zydel (www.facebook.com/rudkazydel)