"Leżałam na dywanie na wznak, po ciemku, słuchając jak nie-moje-dzieci zasypia..."
"Leżałam na dywanie na wznak, po ciemku,
słuchając jak nie-moje-dzieci zasypiają,
z podkurczonymi nogami, z rękami ułożonymi na brzuchu,
dłońmi, które pilnują, żebym nie wydała z siebie dźwięku.
Leżałam patrząc w sufit i nabierając oddechu.
Otwierałam usta i po cichu robiłam wdech,
bo wydechu właściwie nie było.
Kręgosłup się rozluźniał,
a dwie ciepłe łzy spłynęły gdzieś po kryjomu we włosy.
Chciałam zadzwonić i powiedzieć,
że spadam,
że leżę,
że tu gdzie jestem, jest pusto i głucho,
że mam dzień jakiś taki, w którym myślę,
że już nic dobrego ze mnie nie będzie.
Ale nie byłam w stanie tego zamknąć w słowach.
Powiedziałam wszystko, tylko nie to, co chciałam."
–Rudka Zydel (www.facebook.com/rudkazydel)