" JAK SIĘ USYPIA PSA Psa się usypia tak, że się go najpierw kocha Bardziej n..."
"
JAK SIĘ USYPIA PSA
Psa się usypia tak, że się go najpierw kocha
Bardziej niż większość ludzi.
A jak Cię o 3 nad ranem obudzi, to
wygrzebujesz się z łóżka i wyprowadzasz go,
bo chyba drżą mu łapy.
Kiedy siądzie pod schodami wynosisz go na górę na rękach,
Wycierasz i zabierasz do siebie.
Osuwasz się jakoś niżej na materacu, żeby się kłębkiem owinąć wokół niego
I dociera do Ciebie, że jest jakiś mniejszy niż Ci się wydawało.
Obejmujesz go rękami i kładziesz sobie jego pysk na obojczyku,
Gapiąc się w sufit czekasz aż zaśnie i przestanie się trząść.
Rano nie zerwie Cię z łóżka jak zwykle,
Będzie leżał gdzieś w Twojej pościeli dziwnie chłodniejszy.
I właśnie kiedy powiesz matce, że trzeba z nim iść do weterynarza,
Wykręci mu szyję i sparaliżuje tylne łapy,
Będzie wył i tarzał się,
Będzie gryzł i sikał pod siebie
Przez godzinę, zanim otworzą gabinet.
Podrapie Ci twarz i ręce,
A Ty wpakujesz go do największej torby jaką znajdziesz w domu.
Ojciec będzie płakał i go niósł,
a Ty będziesz biec przed nim otwierając mu drzwi.
Odwracać głowę i myśleć: „Dlaczego coraz mniej mu się spieszy?”
A kiedy w chłodnym pokoju pachnącym lizolem
nie pomogą mu trzy zastrzyki,
Miły acz szorstki człowiek w zielonym kitlu
Otworzy zamykaną na klucz szafeczkę
I dłońmi o obgryzionych paznokciach wyjmie z niej Morbital.
A Ty, chociaż nie wiesz co to jest, to przecież czujesz,
że to jakaś jebana Avada Kedavra w butelce..
Że on chce tym płynem pociągnąć go za język,
zrobić Ci z psa zwłoki.
I chociaż drżą Ci wszystkie mięśnie, to nie płaczesz.
Ktoś przecież musi milcząco kiwnąć głową,
Wyrazić zgodę na to, żeby przyszło ostateczne.
Bo z tą śliną wyciekają z niego resztki miłości do Ciebie,
Bo przecież zdechłby sam, gdyby mógł Ci tego oszczędzić.
Więc czekając aż trucizna się rozleje,
przytulasz go, chociaż śmierdzi szczynami
I szepczesz mu w kark sentymentalne bzdury,
chociaż wiesz, że już Cię nie słyszy.
A kiedy po wszystkim zostawią Cię z nim samego
Będziesz wycierał jakąś chusteczką kozetkę wokół niego,
żeby czymś zająć spocone, oblepione sierścią ręce.
I będziesz stał tak nad nim z piekącą od zadrapań twarzą,
z policzkiem, który powoli puchnie
i będziesz głaskał go po grzbiecie,
Bo przecież jest jeszcze ciepły.
"–Rudka Zydel (www.facebook.com/rudkazydel)